Upadek w czas
Mieliśmy w sobie szaleńca, ale mędrzec go przepędził. Wraz z nim odeszło to, co posiadaliśmy najcenniejszego, dzięki czemu akceptowa liśmy pozory bez konieczności czynienia na każdym kroku tak dla nich zgubnych rozróżnień między rzeczywistością a iluzją. Póki szlae niec był z nami, nie musieliśmy się niczego obawiać - ani my, ani pozory, które - cud to nieustający! - na naszych oczach przeistacz ały się w rzeczy. Z jego zniknięciem degradują się one i na powrót popadają w swoją pierwotną nędzę. On przydawał pikanterii życiu, był życiem. Teraz żadnego zainteresowania, żadnego punktu oparcia. Prawdziwym obłędem jest brak szaleństwa.