To było tak. Dzień Targowy
Na straganie w dzień targowy było wówczas inaczej niż u Brzechwy? Co tydzień, przez ponad dziesięć lat, Przybylik pisał do ''Życia Warszawy'' - najpopularniejszego wówczas dziennika - felietony rynkowe pokazujące nieoficjalny obraz codziennego życia w peerelu lat 80. Z czasem ''Dzień Targowy'' stał się najbardziej lubianą rubryką ówczesnej prasy codziennej - pisaną z dystansem, na luzie, nie traktującą rzeczywistości zbyt poważnie. Teksty zawierały nie tylko informacje o tym co, gdzie, jak i za ile można kupić, były też pełną aluzji, ironii i żartów kroniką panujących wówczas nastrojów, pozwalającą czytelnikom nabrać dystansu do rzeczywistości. Dzisiaj felietony Przybylika czyta się niczym dokumentację ostatniego stadium rozpadającego się państwa, które przez lata uważało, że najlepiej potrafi zarządzać fabrykami, burakami, sklepami, restauracjami, produkcją serdelowej i salcesonu, własną wizją demokracji, dostarczaniem papieru toaletowego, ustalaniem cen w sklepach, wychowywaniem dzieci w szkole, programem telewizyjnym i repertuarem cyrku.