Ruchy
Mała kolejowa mieścina na rubieżach czasoprzestrzeni, zaludniona przez drugorzędnych aktorów, żałosnych skandalistów i spocone bogin ie nocy. Bieg rzeczy dawno utracił tu swój linearny charakter ? jedna przyczyna wywołuje wiele skutków i jeden skutek ma niezliczoną ilość przyczyn. Sytuacje, motywy, układy taneczne - wszystko zaczyna się niebezpiecznie dublować, tak jakby w ogarniętym rozkładem świecie istniała tylko jedna aktywność - mimetyzm kopulacyjny. Na marginesie pozornie przypadkowych wydarzeń rozgrywa się dziwny ceremoniał. To Ruchy upominają się o swoją dolę. Nad zanurzonym w kipieli beztroskiego tarła miasteczkiem zbierają się czarne chmury, zimne nóżki przest ają być zimne tylko z nazwy, a na dodatek ktoś odkręca kurek z szajbą... Taką niespójną, zmierzającą do rozpadu rzeczywistość stara się pochwycić Sławomir Shuty. Historie jego bohaterów balansują na granicy tragizmu i komizmu, by ostatecznie pogrążyć się w oparach absurdu. Siłę oddziaływania Shutego wzmacnia mozaika najróżniejszych odmian mowy potocznej oraz mniej lub bardziej zakamuflowane st ylizacje i nawiązania. Wśród przyjemnych okoliczności natury, będący w stanie daleko posuniętej desperacji i ogólnego zamroczenia Krzysiu, zwany też przez złośliwców Ciężkim, z uwagi na pewną ociężałość w ruchach, jechał na rowerze, który pożyczył był, wychodząc z lokalu, od anonimowego nieznajomego, i strasznie się na ten rower denerwował, okrutnie krzywdował, potwornie pomstował, a w słowach nie przebierał. Ty tak i, ty owaki, krzyczał, ty jeszcze inny! Zwracając się do niego, stosował określenia, jakich używa się podczas opisywania męskich nar ządów rozrodczych, kiedy chce się je scharakteryzować w sposób dosadny i niemiły dla ucha każdej porządnej dziewczyny. Dawał tym sam ym niewdzięcznej, podłej maszynie, co jej się psiej krwi należało, bo taka ci była jakaś niesforna, taka krnąbrna, ej, no normalnie wziąłbyś taką i coś byś jej zrobił, ech...! (fragment)