Nie ma jak SPA, kochanie
Chwyciła Lulankę za rękę i teraz ona także zaczęła kołysać się delikatnie w rytm muzyki. Przysiadły się do dwóch starszych kobiet sączących kolorowe koktajle przy stoliku, skąd mogły obserwować zarówno dancingową salę, jak i bardzo ruchliwy o tej porze bar. Młode kelnerki zwijały się jak w ukropie. Wkrótce przy barze znalazł się wieczornie wymuskany filmowiec zza oceanu, przyciągając wzrok wielu kobiet i mężczyzn. - Ma w sobie jakąś charyzmę ? pomyślała i podzieliła się swoim spostrzeżeniem z wpatrzoną w niego Masią. Po chwili operator zostawił na blacie baru niedopitą szklankę zamówionego przed chwilą burbona i ruszył w kierunku ich stolika, nagabywany po drodze przez mocno pijaną panienkę. Lulanka przetańczyła z nim cały wieczór. Potem zaś rozpoczęły się zajęcia w podgrupach, w hotelowych pokojach, gdzie utrzymywano zabawowy nastrój do białego rana. W sanatorium, które właśnie zmieniało nazwę na klinika uzdrowiskowa, zainaugurowano czas letnich wakacji.
- author: Wanda Ostrowska-Lagut