Kurier z Brukseli
Była połowa maja 1983 roku. W pełni nocnej ciszy, w mieszkaniu
naczelnika XI wydziału Departamentu I MSW, pułkownika Henryka Kostrzewy,
zaterkotał natarczywie telefon. Gospodarz poruszył się w łóżku
niechętnie, ale myśl, że dzwonek obudzi rodzinę, zmusiła go do zerwania
się z posłania. W bieliźnie pobiegł do przedpokoju.
- Kto u diabła dzwoni? - warknął biorąc słuchawkę - Jest późna noc!
- Przepraszam towarzyszu pułkowniku! - głos rozmówcy był spokojny. -
Jestem dyżurnym dowództwa WOP. Zatrzymaliśmy na granicy transport
humanitarny!...
Fragment