Krawędź żelaza. Tom 1
Jest to fantasy o tyle nietypowe, że nie uświadczymy tu elfów ani innych krasnoludów (o inteligentnychsępach czy kotach nie wspominając), a magia występuje w ilości śladowej. Bardziej niż typowe pseudośredniowiecze, realia przypominają Dziki Zachód ? podobnie jak tam, i tu ludzie muszą potrafić zatroszczyć się o siebie albo mieć naprawdę twardy tyłek. W przypadkuKoniasza obowiązuje oczywiście jedno i drugie.
Wojciech Misiurka, Fahrenheit
Žamboch posiadł dar prawie równy szeherazadowemu. Ponad trzysta stron nabitej w soczyste treści książki jest dopiero przedsmakiem uczty. Ile pojedynków, tyle możliwych scenariuszy, determinowanych przez grubość stali i technikę przeciwnika, no i szczęście. Szczęście, które póki co, uśmiecha się do renesansowego włóczykija, rzucając kamienie pod nogi przeciwników.
Norma - Elektra, Gildia