Koniec prawdy absolutnej
Jeśli sądzisz, że ta książka Ciebie nie dotyczy ? jesteś w błędzie.
Tomizm, jako oficjalna doktryna Kościoła katolickiego, przez stulecia ulegał daleko idącej ideologizacji, a jego elementy kształtowały sposób myślenia i postrzegania wielu społeczeństw europejskich. Właśnie po tomizmie wielu z nas dziedziczy syndrom oblężonej twierdzy ? przekonanie o słuszności łączenia sfer wiary i władzy oraz graniczące z pychą zaufanie, że istnieje jedna, wyjątkowa i niepodważalna prawda absolutna.
Jeśli myślisz, że to książka tylko dla specjalistów ? mylisz się.
Oczywiście specjalistom będzie się ją czytać łatwiej, ale to książka dla każdego, kto chce zobaczyć, jak można filozofować bez zadęcia, konsekwentnie i uczciwie myśleć, a także znajdować inspirację w źródłach, które pozornie dawno już wyschły.
Jeśli uważasz, że rozważania filozoficzne nie są dla Ciebie ? zacznij swoją przygodę z filozofią od tej właśnie książki.
Potrzeba nam końca prawdy absolutnej, by nadszedł czas, kiedy będą ryzykować śmieszność ci, którzy swoją ideologię (świecką czy religijną) przedstawiają jako argument ostateczny. Zbyt wiele kłamstwa wisi w powietrzu w naszym kraju, zbyt wiele udawania w życiu publicznym, politycznym i kościelnym. [...] Śmierć prawdy absolutnej nie zaszkodzi wierze religijnej. Przeciwnie, to raczej szansa na odrodzenie autentycznych źródeł religijnego doświadczenia, to szansa na oczyszczenie wiary ? bo uczy pokory. (fragment)
W świetle sumiennych analiz Tadeusza Bartosia, filozofia i teologia Tomasza jawią się jako lekcje mistrza, którego trzeba przywrócić naszej ?późnej nowoczesności? ? czasowi, jak pisał Lyotard, w którym uzyskaliśmy świadomość, iż ?wszystko się rozprzęga? (nie na darmo przecież przywołuje autor Tomaszowe dictum przed śmiercią: ?wszystko to słoma?). Stąd ważne dążenie Bartosia ? do oswobodzenia myśli Akwinaty spod brzemienia starego scjentyzmu, któremu poddał się Kościół ? na zasadzie paradoksalnego lustrzanego odbicia ? na przełomie XIX i XX wieku, kiedy to próbował zbudować na osnowie teologii i filozofii Tomasza, przekształcając ją w niewzruszony paradygmat, alternatywny wobec pewności ówczesnej nauki wzorzec swojej własnej pewności.
Dziś ta formuła legła w gruzach ? podobnie jak formuła Kościoła tamtej epoki, Kościoła pojmowanego jako ?twierdza oblężona i wojująca? ? i myśl Tomasza może swobodnie odżyć jako refleksja otwarta, wrażliwa na kruchość i niepewność ludzkiej kondycji, a także zadziwiająco współbieżna z filozofią i nauką humanistyczną naszego czasu.
prof. Zbigniew Mikołejko