Popatrzył na Stellę takim wzrokiem, że aż się przeraziła. Nie było w nim cienia miłości, a jedynie dzikie pożądanie. Szarpnęła si ę mocno, ale on był szybszy. Przycisnął ją do siebie i zanim zdążyła krzyknąć, przywarł do jej ust z niepohamowaną siłą, aż omal nie udusiła się z braku tchu. Wyrywała się, ale cóż mogła poradzić wobec brutalnego uścisku jego ramion? Jęknęła tylko przeraźliwie i p róbowała odwrócić głowę. On jednak ani na chwilę nie pozwolił oderwać się od swoich warg. W tym momencie Stella zdała sobie sprawę, że Hans jej nie kocha i chyba nie kochał nigdy. Dowiódł tego, nie mogąc zapanować nad rozszalałymi zmysłami. Stella prężyła się z ca łej siły, szarpała, ale on jakby postradał rozum: trzymał ją coraz mocniej. (fragment)