Człowiek i duch nieskończony
Rzadko się zdarza, by system filozoficzny wywoływał tyle głosów krytyki
i rodził tak wiele nieporozumień, jak immaterialistyczna koncepcja
Berkeleya. Jego ekscentryczny pomysł głoszący o zgrozo! - że świat
materialny nie istnieje, krytykowało wielu - od osiemnastowiecznego
leksykografa Samuela Johnsona, autora bodaj najsłynniejszego 'dowodu
obalającego', polegającego na kopnięciu kamienia, po Kanta i Hegla. Nie
pomagało uporczywie powtarzane twierdzenie autora Traktatu o zasadach
poznania ludzkiego, że wyłożone w tym dziele tezy zgodne są z codziennym
doświadczeniem; do Berkeleya na długo przylgnęło określenie solipsysty
nieliczącego się ze zdrowym rozsądkiem i jeszcze sto lat po ogłoszeniu
Traktatu, jego koncepcja powracała w zabawnych limerykach, w których
było więcej zdziwienia i rozbawienia niż poważnego zainteresowania.
Bardzo często w historii filozofii dochodziło do zafałszowania filozofii
Berkeleya, nieczęsto też zwracano uwagę na fakt, że daje ona spójny,
całościowy obraz świata. Przeciwstawiając się obiegowym sądom na temat
filozofii biskupa z Cloyne staram się w niniejszej pracy wykazać, że
tworzona przezeń teoria poznania, filozofia przyrody, koncepcja
estetyczna, wreszcie zasady moralne i wynikająca z nich koncepcja
biernego posłuszeństwa tworzą systematyczną całość.