African psycho
Narrator powieści, Grégoire, nie wyróżnia się niczym szczególnym poza kanciastym łbem i wielkimi dłońmi. Mieszka sam, pracuje w warsztacie samochodowym. Ma jednak skryte marzenie - chciałby stać się prawdziwym zbrodniarzem, jak Wielki Mistrz Angoualima, słynny seryjny zabójca. Grégoire często odwiedza jego grób na cmentarzu Zmarłych którzy nie mają prawa do snu i wsłuchuje się w zalecenia swego idola. Jednak zabijanie to nie kino ani literatura. Nie każdy to potrafi. Najpierw trzeba podjąć niełatwą decyzję: nóż czy broń palna? Mabanckou z właściwą sobie swadą nawiązuje do kultowego American Psycho, czyniąc bohaterem książki znerwicowanego nieudacznikamieszkającego w zapuszczonej dzielnicy afrykańskiego miasta. Grégoire przeczuwa, że zbrodnia jest jedyną dostępną dla niego drogą, by stać się kimś i wreszcie 'srać na społeczeństwo'. W African Psycho jest wszystko, z czym stereotypowo kojarzy się Afryka: nędza, dzieci ulicy, przemoc, wiara w duchy są też skorumpowani urzędnicy i szemrane interesy. Repertorium dobrze znane, a jednak zupełnie inne: obśmiane, skarykaturyzowane, sprowadzone do absurdu. Czy można śmiać się z wykluczenia, przemocy i biedy? Mabanckou pokazuje, że tak, pod warunkiem, że zachowuje się także dystans do samego siebie. Narratora, który imaginuje sobie okrutne zbrodnie niewiele przecież dzieli od pisarza, który wymyśla coraz to nowe, czasem śmieszne, a czasem przerażające historie...